Już mi się mylą te wszystkie hasztagi, więc pozwolę sobie tym razem je pominąć. Dziękuję za Honę - to były naprawdę dobrze ulokowane pieniądze. Dopiero Ania rozjaśniła mi przystępnie w głowie, o co chodzi z tą całą podświadomością. Literatura typu "Potęga podświadomości" temat upraszcza, spłyca i zupełnie pomija fakt, że nie każdy ma wystarczającą wiedzę. Mnie absolutnie nie trafiała ta książka do przekonania, bo nie wyjaśniała mechanizmów sugestii. Gdy to pojęłam, sprawa stała się jasna i dziś jestem gorącą entuzjastką fascynujących spotkań z samą sobą i podróży w głąb siebie. Nurkuję w świat autohipnozy z ciekawością i przyjemnością, nawet jeśli czasami pojawiają się łzy. W czasie uwalniania emocji doszłam do momentu, gdy na wspomnienie męża, jego umierania, poczułam tkliwość, przebaczenie i życzyłam mu spokoju - poczułam coś, co czułam otulając kołdrą małego synka - czułość. Ale był też moment, gdy krzyczałam nad morzem, a fale zabierały mój krzyk. Autosugestię mam już nową, jakoś sama do mnie przyszła. Ewoluowała od "Jestem zadbana i zaopiekowana (przez samą siebie)" do efektu, jaki miałoby mi to dać: "Jestem atrakcyjna, a jakość mojego życia poprawia się". Mam do nadrobienia zaległości w sprawie własnego zdrowia i wiem, że zadbanie o to bardzo poprawi moje funkcjonowanie w pracy i w życiu prywatnym. Zawsze z oporami poddawałam się zabiegom medycznym, regularnym wizytom u lekarza i chciałabym to zmienić. Czuję, że ta moja sugestia koresponduje z poprzednią ("jestem sobą, i to jest wspaniałe, jestem kochana naprawdę"), konsekwetnie z niej wypłynęła. A z całkiem prozaicznych korzyści hipnozy, odczułam nieraz, jak dobrze wpływa na moje fizyczne samopoczucie to całe rozluźnianie. Powoduje np. że znika ból szyi po całym dniu za biurkiem. Dziękuję raz jeszcze za te spotkania!