To już drugi tom z serii "Szkoła na opak". Seria opowiada o dziwnej szkole o nazwie Szkoła na Pokaz, gdzie nauczyciele mają kompletnie nieprzewidywalne pomysły, a uczniowie szalone przygody. W tym tomie przesympatyczny nauczyciel historii, pan Okręt, który uparcie twierdzi, że jest Wikingiem, musi omówić z klasą VII R materiał o wypoczynku Rzymian. A jak wiadomo, starożytni Rzymianie uwielbiali moczenie się w termach*. Jednak z powodu braku rzymskich łaźni w pobliżu, historyk rezerwuje Miejski Basen. A więc, togi/prześcieradła włóż i na basen marsz! Wycieczka sama w sobie jest atrakcyjna, a umila ją też kilka przypadków, jakby wprowadzenie nowej mody: klasowa piękność, Bllond Pamela, przychodzi w różowej todze (w domu nie ma białych prześcieradeł, bo mamie Pameli kojarzą się ze szpitalem), zapalony ekolog Hogan Glon przybywa w worku po ziemniakach (będzie można go potem przetworzyć), a Cienki Bolek zjawia się w kołdrze :). I gdyby jeszcze dodać fakt, że pan Okręt porywa autobus, a basen nawiedza duch, zapowiada się całkiem milusi dzionek... No, z jednym wyjątkiem... Tym wyjątkiem jest nowy nauczyciel geografii, pan Parsifal Sznurr, który w rzeczywistości okazuje się pracownikiem wydziału DBZ (Departamentem Budynków Zbędnych). Jego zadaniem jest zebranie informacji o szkole, jej nauczycielach i uczniach, dzięki którym będzie mógł zamknąć znienawidzoną przez niego szkołę... VII R nie może do tego dopuścić! Książka jest niezwykle zabawna i humorystyczna. Autor obala wszelkie stereotypy na temat szkół i zezwala na kompletne szaleństwo swoim fikcyjnym postaciom. To jedna z lepszych książek, jakie czytałam! W sam raz na poprawę humoru. Jedyny minus, jaki znalazłam, to fakt, że z początku trudno się zorientować, kto jest kim, a kim nie jest. Uczniów jest dużo i ciężko jest ich kojarzyć.