110647
Brak okładki
Książka
W koszyku
Trębacz z Samarkandy / Ksawery Pruszyński. - Bielsko-Biała : Beskidzka Oficyna Wydawnicza, [1993]. - 10, [2] s. ; 21 cm.
Przyjaciel Przyjaciel narratora był, jak i on sam, historykiem. Pracował w Uniwersytecie Jagiellońskim w kadrze historii prawa. Studiował stare dokumenty W budynku uniwersyteckim przy ulicy Gołębiej w Krakowie. Interesował się głównie mieszczańskim średniowieczem Europy, gdy zaś narratora pociągał głównie wschód, dzieje Nowogródku, Krymu, Złotej Ordy tatarskiej. Ów młody historyk nie lekceważył ,co zwykli czynić jego rówieśnicy a mianowicie legend ,dawnych podań nie mających odzwierciedlenia w dokumentach. Postępował wręcz przeciwnie- właśnie najbardziej wierzył ustnym, ludowym przekazom, nie zaś dziełom historyków, kronikom z epoki.. Stoczył prawdziwy bój z profesorami uniwersytetu o tzw. Lajkonika. Protestował przeciw tym, którzy twierdzili ,że nieprawdziwa jest historia o zabitym strzałą trębaczu z Wierzy Mariackiej, bowiem nigdy nie doświadczył Kraków takiego najazdu Tatarów. Bronił legend zażarcie. W 1939 roku został powołany do wojska na ćwiczenia rezerwistów. Wybuchła wojna, armia ZSRR zajęła nasze wschodnie tereny. Bohater opowiadania znalazł się W radzieckim obozie dla polskich żołnierzy w Starobielsku, ,wreszcie trafił do Taszkientu. Poniewierał się tak przez dwa lata, ale nie stracił chęci do życia: sporo czytał Również pisał. Wreszcie znalazł się w polskiej armii generała Andersa. Jako oficer kwaterunkowy zjeździł sporą część Azji, zwiedził zabytki Buchary, Samarkandy. Swą opowieść s Samarkandzie przekazał autorowi już w Techeranie (stolicy Iranu), po wyjściu armii Andersa z ZSRR. Siedzieli pod drzewami, na podwórzu domu Należącego do Ormianina. Młody historyk opowiadał Do Azji zostali skierowani z nad Wołgi. Mieszkańcy Średniej Azji przyjęli ich dobrze, okazali się ludźmi godnymi, o mocnej, starej kulturze. Wszyscy słyszeli O Lechistanie, czyli Polsce. Wszędzie Polaków witano nadspodziewanie serdecznie. W Samarkandzie rozpływano się w uprzejmościach . Zadawano przy tym dość dziwne pytanie: czy nasi żołnierze wierzą w Boga oraz czy są w ich oddziałach trębacze? Gdy padły potwierdzające odpowiedzi, Uzbecy wyjawili swą prośbę. Chcieli, by polscy trębacze zagrali na starym rynku, obok meczetu, w którym pochowany był Timur Wielki, tatarski wódz, pogromca wrogów, łupieżca wielu krajów. Trębacze starannie przygotowali się do gry. Przed meczetem w Samarkandzie czekał na nich ogromny tłum. Zagrali żołnierską pobudkę, apel i hejna ł mariacki. Tłum rozszedł się w milczeniu. Polacy próbowali wyjaśnić istotę tej zagadkowej prośby. Jednak tubylcy nie chcieli niczego powiedzieć. W końcu okazało się, że w Samarkandzie żyje legenda mówiąca o tym, iż mieszkańcy miasta przed wiekami brali udział w najeździe na Kraków. Skradali się pod mury i gdy trębacz alarmował uśpione miasto strzała przeszyła mu szyję. Jednak gród obronił się, Tatarzy ponieśli klęskę. Po powrocie w stepy Tatarzy złożyli dokładny raport z wydarzeń mających miejsce w Lechistanie, który zbadała specjalna komisja. Kapłani orzekli, że klęska Była karą za to, iż mieszkańcom Krakowa zakłócono modlitwę- trębacza uznali za kogoś wzywającego na modły. Kara niebios maiła wisieć nad Uzbekami tak długo ,aż Trębacz z Lechistanu zagra na rynku w Samarkandzie pieśń, której przed laty nie dokończono w Krakowie. Wierzyły w to wszystkie plemiona mongolskie- od gór po wybrzeże Morza Kaspijskiego. Wspólna legenda łączyła tak odległe miasta jak Kraków i Samarkanda. Przyjaciel Przyjaciel narratora był, jak i on sam
Status dostępności:
Wypożyczalnia Główna
Egzemplarze są obecnie niedostępne
Oddział dla Dzieci
Egzemplarze są obecnie niedostępne
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej